Na 4 większe placki
Przygotowanie: ok. 90 minut
Placki po węgiersku – składniki:
Gulasz do placka po węgiersku:
- 2 cebule
- olej do smażenia
- 300 g mięsa wieprzowego
- łyżka mąki pszennej
- 250 g pieczarek
- duża marchewka
- sól
- pieprz
- 2 ziarna ziela angielskiego
- listek laurowy
- papryka słodka mielona
- 3 łyżki koncentratu pomidorowego
Na placki ziemniaczane:
- 500 g dużych, najlepiej mączystych ziemniaków*
- cebula (opcjonalnie)
- duże jajko
- 1-2 łyżki mąki pszennej
- sól
- olej lub smalec do smażenia
Dodatki do podania z plackiem po węgiersku:
- starty żółty ser (opcjonalnie)
- kwaśna śmietana
- natka pietruszki
Jak zrobić gulasz do placka po węgiersku:
1. Cebule obieramy, kroimy w kostkę i podsmażamy w dużym rondlu na 2 łyżkach oleju.
2. Mięso dokładnie osuszamy papierowym ręcznikiem, kroimy w kostkę 3 na 3 cm, obtaczamy w mące, podsmażamy na złoty kolor na patelni na rozgrzanym oleju i przekładamy do cebuli.
3. Dodajemy ziele angielskie, listki laurowe, paprykę, sól i pieprz, dolewamy szklankę wody (ok. 250 ml). Garnek przykrywamy i dusimy mięso na małym ogniu.
4. Po 15 minutach dodajemy oczyszczone i pokrojone pieczarki oraz obraną i pokrojoną na grube talarki marchewkę i dusimy, od czasu do czasu mieszając, aż mięso będzie miękkie. Wtedy dodajemy koncentrat – w razie potrzeby dolewamy odrobinę wody – i dusimy jeszcze 5-7 minut.
5. Kiedy gulasz się dusi, przygotowujemy placki. Ziemniaki obieramy, myjemy, osuszamy, ścieramy wraz z obraną cebulą (opcjonalnie) na tarce o drobnych oczkach. Masę przekładamy na gęste sito, które ustawiamy w misce, ziemniaki odciskamy, odstawiamy na kilkanaście minut. Miskę przykrywamy, żeby ziemniaki nie ściemniały.
6. Sok, który zebrał się po odsączeniu masy ziemniaczanej wylewamy, a osad zgromadzony na dnie miski – skrobię – dorzucamy z powrotem do masy.
7. Do masy ziemniaczanej dajemy jajko, łyżkę mąki, sól i wyrabiamy. Ciasto na placki ziemniaczane powinno być dość gęste, wilgotne, ale nie wodniste. Jeśli jest jednak zbyt rzadkie, dosypujemy do niego resztę mąki (nie wsypujemy od razu całej mąki, bo jej nadmiar sprawi, że placki będą twarde). Ciasto możemy odstawić na 5 minut, by składniki się przegryzły.
8. Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, kładziemy na nią sporą porcję ciasta, formując okrągły duży placek. Smażymy na średnim ogniu na złoty kolor, następnie zsuwamy placek na talerz, przykrywamy drugim talerzem, odwracamy, zsuwamy z powrotem na patelnię i smażymy, aż zrumieni się z drugiej strony.
9. Na połowę każdego gotowego placka wykładamy porcję gulaszu, składamy placek na pół, układamy na patelni, przykrywamy i podgrzewamy. Placki możemy też najpierw posypać startym serem, ułożyć gulasz, złożyć i dopiero podgrzewać, czekając, aż ser się roztopi.
10. Gotowe placki podajemy z kleksem śmietany posypane posiekaną natką.
Przepis na placek po węgiersku – sprawdzone porady:
- *Do placków ziemniaczanych najlepiej wybierać ziemniaki mączyste (skrobiowe). Mają one mniejszą zawartość wody, są bardziej zwarte. Najczęściej są to odmiany żółte, np. bryza lub melody. Jeśli nie mamy pod ręką mączystych ziemniaków, to do placków możemy użyć uniwersalnej irgi albo tych ziemniaków, które mamy w kuchni, i dosypać do masy ziemniaczanej skrobię ziemniaczaną, która ma właściwości sklejające (ale nie więcej niż 2 łyżeczki na 500 g ziemniaków).
- Gotowe placki możemy też ułożyć na blasze i zapiec w piekarniku, będą bardziej chrupiące.
Ja bym propował zrobić gulasz na mielonce turystycznej - można? Można!
ale schabowe to już dobre, a to też wieprzowina ...
nie musi być na wołowinie
Zerknij do internetu, najpopularniejsze przepisy na gulasz po węgiersku (wypełniacz placka po zbójnicku) są na wieprzowinie.
Wiem. Bo wychodzi taniej oraz szybciej. Podobnie jak polski boczek zamiat guancialle w carbonarze.
Placek zbójnicki był duży i drogi, smakowo nic specjalnego, ale najlepsza była wielka awantura w kuchni dobrze widocznej z sali przez coś jak arkadę. Właściciel, może tylko szef, czymś tam rozeźlony z teatralnym rozmachem rozbijał talerze o ściany i podłogę, garami rzucał po stołach i wykrzykiwał grube potworności, na szczęście kompletnie nie do zwerbalizowania. Niektóre licealistki zaczęły płakać, jakieś małe dziecko darło się przerażone w niebogłosy, kilka stolików szybko opustoszało. Nagle nastała cisza. Awanturnik zniknął. Do gości przez arkadę wyjrzał niemłody kucharz i rozłożywszy ręce wyjaśnił: Halny idzie.
Moje najmilsze wspomnienie ze Szczawnicy.
Przykryło niesmak z poprzedniego dnia, gdy pod Sokolicą góralka sprzedawała strudzonym turystom maślankę w szklankach dobywaną pogiętą chochlą z dużej ocynkowanej kany za jakieś koszmarne kwoty. Niemal wszyscy kupowali i niemal wszyscy klęli nieludzkie zdzierstwo bacowiny.
Dziś mam podejrzenie, że ta akcja z rozbijaniem talerzy to była ustawka dla turystów.. Niezła, skoro ją tyle lat pamiętam.
bez smaku ? long covid masz czy co ... danie smaczne, trochę tłuste, ale i tak leprze niż fast food