Roślinne zamienniki mięsa powoli stają się punktem obowiązkowym w menu restauracji oraz popularnych sieci barów szybkiej obsługi. To ukłon nie tylko w stronę coraz większej ilości wegan, ale również rosnącej grupy fleksitarian, czyli osób decydujących się na świadome ograniczenie spożycia produktów pochodzenia roślinnego. Teraz roślinną wersję kurczaka T.L.C. Teriyaki (Tastes Like Chicken – Smakuje Jak Kurczak) zdecydował się wprowadzić Subway. Roślinne wersja kurczaka to pieczone paski soi marynowane w sosie teriyaki, które można znaleźć zarówno w kanapce, jak i we wrapie. Sprawdziliśmy, czy warto sięgnąć po nowość Subwaya? I jak wypada na tle mięsnej wersji? I przede wszystkim to, czy T.L.C Teriyaki smakuje jak kurczak?
Roślinny kurczak z Subwaya jak seitan
Ocena Ani: Gdy byłam dzieckiem, a na obiad był makaron z serem, to niezależnie od tego, czy się najadłam, musiałam jeszcze zajrzeć do lodówki, by złapać gryza kiełbasy lub innej wędliny. Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Przez ostatnich kilka lat ograniczam jedzenie mięsa na rzecz owoców i warzyw oraz zamienników mięsa. Dlaczego? Trochę dla zdrowia, trochę ze względu na cierpienie zwierząt, a trochę z ciekawości.
Od czasu do czasu testuję sobie wegetariański ramen, sięgam po roślinne mięso mielone z Lidla, wcinam burgera z Beyond Meat czy smaruję kanapkę pasztetem sojowym z pomidorami. Rzadko stołuję się w fast foodach, ale Subway ma u mnie plus za dużo warzyw i innych dodatków. Dlatego zdarza mi się tam jeść raz na kilka miesięcy.
Sztuka stworzenia fałszywego mięsa wcale nie jest łatwa. Twórca substytutu musi znaleźć złoty środek. Nie chcesz, by alternatywa tak dobrze imitowała mięso, że zniechęcisz wegan i wegetarian brzydzących się jedzeniem zwierząt, lecz nie może także brakować jej walorów smakowych. Roślinna wersja od Subwaya ma udawać pieczone paski piersi z kurczaka i robi to całkiem nieźle. Czuć smak pieczonego kurczaka, a konsystencja jest zbliżona do oryginału, choć trochę bardziej sprężysta. Przypomina mi seitana. Pierwszy kęs wzięłam z zamkniętymi oczami, zdając się na doznania smakowe. Czy rozpoznałam, która opcja to mięso? Tak, bez większych problemów. Która smakowała mi bardziej? Wegańska!
Sos teriyaki, który wydaje się tu strzałem w dziesiątkę - podkreśla smak kurczaka w kurczaku i jego sojowym zamienniku. T.L.C. fajnie komponuje się również z sosem musztardowo-miodowym. Uważam, że ogromną rolę odgrywają tu dodatki: przyprawy, sos, świeże warzywa, tortilla z ziołami lub bułka z ziarnami. Wszystko to tworzy całość, która ze sobą współgra. Paski T.L.C. jedzone poza kanapką, zupełnie oddzielnie, choć całkiem smaczne i delikatne, raczej nikogo nie oszukają, że są drobiem. Wkomponowane w Suba taką szansę zdecydowanie mają.
Subway T.L.C. jako alternatywa kurczaka wskakuje na moją listę smacznego fałszywego mięsa i nie wykluczam, że jeszcze po niego sięgnę.
Wege czy niewege w Subwayu? Trudno poznać różnicę
Ocena Michała: Jako typowy, męski mięsożerca do testu podszedłem nieufnie, ale jednocześnie bardzo metodycznie. Przyznam, że zadania nie ułatwiło to, że w Subwayu jadłem ostatnio chyba dobrych parę lat temu i niespecjalnie pamiętam tamtejsze smaki.
Już o pierwszych gryzach było jednak wyraźnie czuć różnicę między wrapami, ale zupełnie inną, niż się spodziewałem. Pierwsza z kanapek (okazała się potem tą "mięsną") była dużo bardziej wyważona w smaku, delikatna. Druga, znacznie bardziej wyrazista, ostra w smaku, chrupka, czuć było wręcz pojedyncze smaki składające całości. Drugi gryz i dalej jednak nie miałem pojęcia, która jest tą, która powinna mi - tyranozaurowi rodzaju męskiego, prawdziwemu drapieżnikowi - bardziej smakować. Nie pomogło też specjalnie nawet wyciągnięcie kawałków "mięsa" z kanapki i przetestowanie ich organoleptyczną metodą - strukturalnie oba twory niezwykle podobne do siebie. Jeżeli szukacie więc odpowiedzi na pytanie czy teriyaki – wersja wege smakuje jak niewege, to odpowiedz brzmi: naprawdę trudno rozpoznać różnicę.
Jeśli chodzi o kanapki, to są one zupełnie różne. Ta bez mięsna - o dziwo - jest znacznie bardziej wyrazista w smaku. Ma też jakby więcej warzyw, co wcale nie jest wadą - podstawą dobrej kanapki są bowiem zawsze dodatki. Te różnice to jednak kwestia nie samego mięsa (lub jego substytutu), ale bardziej dodatków, sosów. Jakbym miał szukać porównania, to wersja wege przypomina nieco mięso z udek kurczaka. Kojarzycie ten specyficzny posmak, pysznego, wręcz lekko brązowego, tłustego kawałka z kurzych udek? Jeżeli tak, to mniej więcej możecie sobie wyobrazić, jak smakuje zawartość tej kanapki i wegańskie mięsko w niej. Która lepsza? Zależy od gustu. Warto jednak zaznaczyć, że o ile pamiętam, to Subway ma opcję dobrania własnych dodatków do każdej kanapki, sosów również. Zawsze więc łatwo dopasować smak do tego, co się lubi albo na co ma się akurat ochotę. Parafrazując "Pulp Fiction" można zakończyć to słowami "Mmmhmm this is a tasty wrap", a chyba o to właśnie chodzi w fast foodach?
Roślinny kurczaka w Subwayu wygrywa z tradycyjnym
Ocena Agaty: Z zamiennikami mięsa jestem na bieżąco, bo przez pewien czas starałam się stosować dietę wegetariańską. Teraz zdarza się mi jeść mięso, ale wciąż staram się próbować jego roślinnych wersji. Zwłaszcza w fast foodach, którym chwilę zajęło przyjęcie tego kulinarnego trendu. Tym bardziej chętnie podjęłam się spróbowania wegańskiej wersji kurczaka z Subwaya. Nie znam za bardzo menu tej sieciówki, co sprawiło, że nie miałam szczególnych oczekiwań odnośnie do testowanych kanapek i wrapów.
Na początku zdecydowałam się przetestować kanapki w wersji mięsnej i roślinnej. Tutaj zdecydowanie lepiej wypadła nowa kanapka T.L.C., sojowe mięso ma teksturę przypominającą prawdziwego kurczaka. Jest soczyste i fajnie komponuje się z warzywami. Z dostępnych w sklepach zamienników najbardziej przypomina w smaku roślinnego "kurczaka" Huera.
W kwestii wrapów znowu roślinny kurczak pobił na głowę tego prawdziwego. Wrap był soczysty, pełen warzyw i sosu. To propozycja, którą zdecydowanie złapałabym, szukając szybkiej i pożywnej przekąski.