Musujący róż nieopodal Zagrzebia
Plešivica jest oddalona od centrum Zagrzebia o ok. 40 km. To region znany przede wszystkim z win musujących, do których produkcji wykorzystuje się – doskonale znane choćby w Szampanii – białe chardonnay i czerwone pinot noir. Poza tymi dwoma celebrytami wina wykorzystuje się również niezwykle znane na świecie (w tym często charakterystyczne dla chłodniejszych, północnych regionów) białe odmiany: rieslinga, pinot gris, sauvignon blanc czy müller-thurgau. Region szczyci się również lokalnymi, białymi odmianami, do których należy plavec žuti, wykorzystywany szczególnie do produkcji win musujących o wysokiej kwasowości i niskiej zawartości alkoholu, a także kraljevina nazywana przez niektórych imbriną. To odmiana, z której również powstają wina o wysokiej kwasowości i niskim alkoholu. Jednym z tradycyjnych sposobów spożywania kraljeviny uważa się gemišt (po polsku używa się określenia szprycer), czyli napój powstały w efekcie zmieszania wody gazowanej z winem. Miłośnicy zwracają uwagę, że najlepiej smakuje schłodzony, podczas przyjacielskiego grilla na świeżym powietrzu, szczególnie w upalne dni.
Jeśli jednak bardziej stawiamy na lekkie i zwiewne wina czerwone, w typie francuskiego Beaujolais, to warto poszukać tych powstałych z odmiany portugizac (bez związku z Portugalią). Dojrzewa bardzo wcześnie, już w sierpniu, a gotowe jest do picia już właściwie na początku listopada.
Na niedawnej degustacji zorganizowanej przez Chorwacką Wspólnotę Turystyczną zostało zaprezentowane wytrawne, różowe i musujące wino (Brut Rose) od rodziny Tomac, która jest jednym z czołowych producentów z okolic falistej i pagórkowatej Plešivicy. Rodzina uprawia wiele odmian winorośli na 4 ha, położonych na zboczach. Tomac podkreśla wielki szacunek dla lokalnego środowiska naturalnego, co również buduje pewną markę w regionie. Ponadto rodzina jest otwarta na wizyty i degustacje. Samo Brut Rose jest doskonałym aperitifem z wyraźnymi nutami czerwonych porzeczek, truskawek, dzikiej róży i mineralności na finiszu. Delikatne i pobudzające apetyt wino, które niekoniecznie komponowałbym z jakimś konkretnym daniem, ale można spróbować – nieco stereotypowo – z majowymi truskawkami. Jeśli chodzi o bardziej konkretne dania kuchni lokalnej, to bardzo przyjemną propozycją jest copanjek, czyli rodzaj placka, którego nadzienie jest wykonane ze smalcu, a także: świeżego sera krowiego, jajek, pietruszki i sezonowych warzyw. Tu jednak postawiłbym prawdopodobnie na kieliszek czerwonego i wytrawnego portugizaca, który wydaje się naturalnym kompanem copanjka.
Biel z chorwackiej Korculi
Korcula jest wyspą wysuniętą na południowy kraniec chorwackiego wybrzeża. To zdecydowanie propozycja dla ciepłolubnych miłośników kuchni opartej na: oliwkach, owocach morza, rybach śródziemnomorskich i przede wszystkim wielbicieli win, ponieważ pod tym względem wyspa może pochwalić się pewną tradycją. Jeden z najstarszych europejskich dokumentów prawnych dotyczył miasta i wyspy Korcula, a powstał w 1214 roku i dotykał wielu zagadnień codzienności, w tym agrokultury, czyli rolnictwa. Możemy w nim przeczytać o obowiązkach związanych z uprawą winorośli. Statut przewidywał kary związane z podpaleniem lub spustoszeniem cudzej winnicy. Winnemu, zgodnie z obowiązującym zapisem, należało wymierzyć karę pozbawienia prawej ręki. Prawo nie tylko szanowało własność, ale zdecydowanie stawiało lokalne produkty ponad inne. Wprowadzono zakaz na import i sprzedaż obcego wina pod groźbą kary pieniężnej. Winorośle można było sadzić tylko w miejscach do tego przeznaczonych, czyli zazwyczaj w pobliżu już istniejących parceli. W ramach przyjętego statutu obowiązywał także zakaz wkraczania między winnice po zmroku, co miało bezpośrednio zapobiec rabunkom. Prawdopodobne jest, że średniowieczne prawo z Korculi dało fundament (albo bardziej wzór) pod stworzenie prawa regulującego proces produkcji, importu i eksportu wina, jaki znamy dzisiaj.
Winiarską marką wyspy jest biała odmiana pošip, powstała w wyniku skrzyżowania dwóch autochtonicznych szczepów winorośli: zlataricy i bratkoviny, z których pierwszy użyczył pošipowi słodyczy, a drugi bardziej kwasowości. Genetyczne pochodzenie pošipa zostało potwierdzone przez naukowców w Zagrzebiu. A jednym z najważniejszych winiarzy, którzy potrafią wykorzystać walory pošipa, jest Luka Krajancić. Jego biała i wytrawna Intrada z 2020 roku w bukiecie prezentuje oliwki posypane białym i cytrynowym pieprzem. W ustach wino pięknie się układa i przedstawia nam swój główny walor, czyli kwasowość, której towarzyszą nuty bliskie białej śliwie i zielonym oliwkom z mineralno-morskim finiszem. Wydaje się, że schłodzone, może stanowić idealną kompozycję z duszonymi owocami morza lub grillowaną doradą.
Biel i czerwień z półwyspu Istria
Najbardziej interesującym wydaje się obecnie region północno-zachodni półwyspu Istria, całkiem niedaleko granicy ze Słowenią. Tutaj bowiem znajdują się dwaj niezwykle przyciągający swoimi etykietami producenci wina. Po pierwsze Kabola, który postawił na certyfikowane winiarstwo organiczne, czyli nie stosuje środków chemicznych do ochrony np. przed chorobami i szkodnikami. Ponadto winnica powstała w 1891 roku stosuje z powodzeniem gruzińskie amfory do procesu maceracji wina. Dwa sztandarowe szczepy, z których u Kaboli powstają trunki, to biała malvazija istryjska oraz czerwony teran. Oba przynależą do kategorii autochtonicznych odmian Istrii. Przykładowa malvazija od tego producenta ma bardzo intensywny bukiet w nosie, gdzie przeplatają się nuty: świeżej brzoskwini, kwiatów, a nawet nieco egzotycznych cytrusów i ananasa. W ustach wytrawna pomarańcza i brzoskwinia, a także wyraziste nuty „śródziemnomorskie", słone. Przez lokalnych smakoszy polecana jest do pasty z truflami, które są kulinarną wizytówką regionu. Osobiście wolałbym to wino połączyć z krewetkami z ananasem, ale oczywiście mogę się mylić.
Drugim i chyba jednym z najbardziej gorących nazwisk na półwyspie Istria jest Moreno Coronica, który wzbudza ostatnio spore zainteresowanie wśród zagranicznych koneserów i krytyków winiarskich. Na ostatniej degustacji zorganizowanej przez Chorwacką Wspólnotę Turystyczną mogłem się przekonać o sile Gran Teran z rocznika 2017, czyli jednego ze sztandarowych czerwonych win wytrawnych od tego producenta, które powstaje tylko w określonych rocznikach i dojrzewa w beczkach. W nosie uwodzi słodycz wiśniowo-czereśniowa i laska wanilii, a w ustach otrzymujemy pełne i niezwykle złożone wino o dostojnym charakterze. Wyczuwalne są soczyste owoce: wiśni, czereśni, śliwki, a nawet granatu z dodatkiem kakao. W degustacji w ciemno powiedziałbym pewnie, że mamy do czynienia z jakimś toskańskim Brunello di Montalcino, a tu taka cudowna Istria! Przewaga rynkowa Gran Teran 2017 jest taka, że butelka wypada znacznie korzystniej cenowo od win z Toskanii, gdyż najczęściej jest dwu-, trzy- lub nawet czterokrotnie tańsza od Brunello. To wino wypada pić samo, w majowe popołudnie. Nie polecam komponować z daniami. Zachęcam, żeby wybrać się do Chorwacji, ponieważ w Polsce te wina są niedostępne. Sam też to niebawem uczynię.
Podziękowania kieruję do Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej za zaproszenie na degustację.