Jeśli przegapiliście, to przypomnę: 19 stycznia był Blue Monday - najsmutniejszy dzień roku. Ideę Smutnego Poniedziałku stworzył psycholog Cliff Arnall. Ogłosił, że co roku w każdy poniedziałek ostatniego pełnego tygodnia stycznia mamy megadeprechę, bo kumulują się wszystkie rzeczy z piekła rodem: psia pogoda, niedotrzymanie postanowień noworocznych, świąteczny debet na koncie oraz "poczucie konieczności podjęcia działań", czyli - prościej mówiąc - ogarnięcia się.
W tym roku przed Smutnym Poniedziałkiem nie zdążę was już uratować. Jednak dam wam kilka rad na przyszłość. A właściwie - powtórzę tylko to, co mówi mój mistrz, profesor Dan Slivovitz, specjalista od neurobiologii gastronomicznej na uniwersytecie w Bridgwater. Oto jego teoria w popularnonaukowym skrócie.
1) Na depresję wywołaną czynnikami pogodowymi stosować należy destylaty owocowe. - Partie mózgu odpowiedzialne za doznania zapachowe - twierdzi ów uczony mąż - znajdują się blisko tych odpowiedzialnych za wspomnienia. Jeśli więc powąchamy - dajmy na to - morelowicę, w mig znajdziemy się w rozsłonecznionym letnim sadzie czy na targu owocowo-warzywnym, a zimowa aura zniknie. Można też sensorycznie zasymulować pobyt w bardziej ekstrawaganckim miejscu, np. na Sri Lance, degustując wyrabiany tam coconut arrack.
Napój ten, którego nie należy mylić z arakiem, popularną m.in. na Bliskim Wschodzie anyżówką, powstaje z soku kwiatów palmy kokosowej. Najpierw zbieracze wspinają się na drzewa i nacinają kwiatostany, zlewając sok do glinianych pojemników. Aby powstała 0,7-litrowa butelka arracku, trzeba obskoczyć 4-6 drzew. Sok poddawany jest spontanicznej fermentacji. Uzyskany płyn o zawartości alkoholu 5-7% destyluje się i od razu butelkuje lub dojrzewa w beczkach z miejscowego drzewa halmilla - nawet do 15 lat. Często trunek miesza się też z neutralnym spirytusem i wodą - powstają w ten sposób tańsze blendy - dokładnie na takiej samej zasadzie jak w przypadku szkockiej whisky.
2) Debety. Co się stało, to się nie odstanie. Jednak kupując trunki o wybitnym stosunku jakości do ceny, możemy przynajmniej pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, że wyrzuciliśmy kasę na rzeczy głupie i bezwartościowe - teraz nasz debet będzie nas wręcz cieszył! Prof. Slivovitz pochwaliłby zapewne wybór irlandzkiego likieru Coole Swan. Jego nazwa inspirowana jest wierszem Yeatsa "Dzikie łabędzie w Coole" (chodzi o posiadłość przyjaciółki poety Lady Gregory), który traktuje o poszukiwaniu niezmiennego piękna w zmieniającym się świecie. Coś jest na rzeczy: Coole Swan powstaje od początku do końca na jednej farmie w hrabstwie Cavan, około godziny jazdy na północ od Dublina.
Sposób produkcji jest prosty. Krowy (150 sztuk) skubią trawę i są dojone dwa razy dziennie - o 8 rano i 4 po południu. Każda z nich daje co dzień 28 litrów mleka, z którego zbierana jest śmietanka. Śmietanka jest łączona z irlandzką whisky single malt, wanilią bourbon z Madagaskaru, słodko-gorzkim kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej i białą belgijską czekoladą. To wszystko. Żadnych emulgatorów, sztuczności ani wożenia głównego składnika w tę i we w tę.
3) Kwestię postanowień (niekoniecznie noworocznych) i ogarnięcia się prof. Slivovitz radzi załatwić, pijąc trunki stworzone przez ludzi, którzy postanowień dotrzymali i się ogarnęli. Jego zdaniem spowoduje to (poprzez neurobiologiczną osmozę kwantową), że i my się ogarniemy. Przychodzi tu na myśl historia Cydru Chyliczki (d. Regis). Jego autorzy, Dariusz i Dominika Chorosiowie (ojciec i córka), obiecali w niniejszej rubryce ("Kuchnia" nr 6/14), że ich próbne cydry przestaną być próbne i będą dostępne w handlu najpóźniej na początku 2015 roku. I są!
Co więcej, oficjalna wersja jest lepsza od eksperymentalnej, powstała bowiem nie ze zwykłych handlowych odmian jabłek, a ze starych - w kompozycji znalazły się m.in. starking, grochówka, kronselka, boskop i fantazja. Pan Darek mówi, że po degustacji obu wersji już nie wróci do odmian przemysłowych. - Te stare są kilkakrotnie mniej wydajne niż nowe - mówi - ale dają wyraziste smaki i aromaty. Poza tym np. taki boskop jest bogaty w polifenole, co przekłada się na fantastyczną delikatną goryczkę w cydrze. Choroś zwraca też uwagę na to, by sady nie były intensywnie nawożone. - Najgorsze są nawozy azotowe - twierdzi. - Azot radykalnie przyspiesza pracę drożdży, fermentacja jest krótka i burzliwa: większość substancji smakowych i zapachowych, zanim zdąży się rozpuścić w nastawie, ulatuje w powietrze.
- To zupełnie - rzekłby profesor Slivovitz - jak nasza chandra.
Ocena:
Ceylon Arrack (sklep-domwhisky.pl, 155 zł/0,7 l)
Nos głęboki i łagodny, bez śladu alkoholu, orzechowo-słodowo-żywiczny (ten ostatni aromat kojarzy się z peerelowskim klejem biurowym Lepkol). Usta słodkawo-pikantne, lekko orzechowe. Trochę za bardzo wystaje alkohol. Trunek dla Europejczyka totalnie zaskakujący i trudny do opisania.
* * * *
Coole Swan (Prime Brands, 95 zł/0,7 l) primebrands.eu
Aromat świeżo zebranej śmietanki, na drugim planie masło kakaowe i pitna czekolada na mleku, wanilia. Usta aksamitnie miękkie, kremowe, homogeniczne, zrównoważone. Doskonale wyważony poziom cukru, nie- tłumiący bukietu i smaku. Wybitna łatwość i przyjemność picia.
* * * * *
Jabłkowica z Łącka 2013 (Manufaktura Maurera, 74 zł/0,5 l) www.manufakturamaurera.pl
Aromaty szarlotki oraz jabłkowych skórek i pestek, a także jabłoniowego drewna; nieco drażniąca nuta alkoholowa. Usta słodkawo-gorzkie, pikantne, z drewnianym posmakiem i wyraźną nutą alkoholu. Przydałoby się temu trunkowi więcej równowagi. A może - nie śmiem prosić - dwa albo trzy lata w beczce?
* * * 2/3
Morelowica z Łącka 2013 (Manufaktura Maurera, 74 zł/0,5 l) www.manufakturamaurera.pl
Aromat moreli zdecydowany, konturowy, ostrawy, kwaskowaty; nuta alkoholu. Usta dość perfumowane, alkohol i gorycz zbyt wyraźne. Trochę szkoda: ładny owoc przykryty kwasowością i alkoholem (nos) oraz alkoholem (usta). Mam nadzieję, że za pół roku te wady złagodnieją lub znikną.
* * * 1/2
Stary Sad 2014 (Cydr Chyliczki, 20 zł/0,75 l) cydrchyliczki.pl
Jabłka i ich skórki, zielone gruszki. Usta niezwykle miękkie, łagodne, z delikatną nutą słodyczy. Bąbelki jeszcze nieliczne, refermentacja w butelce wciąż trwa, jest to więc cydr z przyszłością. Nie ma tu wielkiej złożoności ani intensywności, jest za to delikatność, radość i łatwość picia.
* * * * *
Skala ocen:
* trucizna! antidotum jest nieznane nauce
* * oczko wyżej niż "Łza Komsomołki"
* * * można się napić, gdy napić się trzeba
* * * * zrobili to zdolni i dobrzy ludzie
* * * * * zdobycz cywilizacji na miarę koła
* * * * * * spożycie prowadzi do osiągnięcia satori