Jaka jest ich historia?
Ojczyzną win pomarańczowych jest Gruzja - kraj, który, jak żaden inny, zachował ciągłość tradycji winiarskiej i do dziś produkuje wina w taki sposób, jak tysiące lat temu. A więc w zakopywanych w?ziemi amforach, tzw. kvevri, bez sztucznej kontroli temperatury, długo macerując skórki z moszczem, dzięki czemu do wina przedostają się substancje działające przeciwutleniająco i bakteriobójczo, co pozwala na minimalizację lub zupełne wyeliminowanie użycia siarki.
Wprowadzenie na salony win pomarańczowych, które w Gruzji zresztą wcale się tak nie nazywają, zawdzięczamy winiarzom z włoskiego regionu Friuli, w?szczególności zaś Joskowi Gravnerowi. Pod koniec lat 70. ubiegłego wieku
Josko Gravner w swojej rodzimej
Gorycji, położonej na granicy ze Słowenią, był jednym z najbardziej nowoczesnych winiarzy. Za legendarnym Mariem Schiopetto wprowadził do włoskiego winiarstwa takie innowacje, jak kontrola temperatury, fermentacja w stali nierdzewnej, świadome powstrzymywanie fermentacji malolaktycznej... Był też jednym z?twórców jakościowej rewolucji, która dała światu nowy styl win białych: szczupłych, świeżych, pełnych cytrusowej kwasowości - win, które stały się synonimem Friuli, lecz które były do siebie zastraszająco podobne i nijakie. Dlatego też Josko Gravner postanowił reaktywować winiarskie praktyki przodków. Inspirację znalazł właśnie w Gruzji. Podążyło za nim całe grono producentów po obu stronach granicy włosko-słoweńskiej:
La Castellada, Radikon, Edi Kante, Vodopivec, Movia... Gros pomarańczowych win do dziś powstaje właśnie na terenach owego pogranicza. Kolejnymi wiodącymi regionami są Emilia-Romania i Sycylia, choć termin "wiodący" nie jest może najzręczniejszy: wina pomarańczowe pomimo rosnącej mody to nadal produkcja niszowa - również dlatego, że bardzo kosztowna.
Jak one powstają?
To istne slow wines, które wymagają ogromnych nakładów pracy, kosztownych narzędzi i które bardzo często wypuszczane są na rynek po 5-7 latach od
Czyli o winach, które ostatnio stały się trendy. Opanowały najmodniejsze bary europejskich stolic - lokale, w których serwuje się wina naturalne, ekologiczne i bez dodatku siarki. Wina pomarańczowe bowiem przeważnie robią winiarze hołdujący niekonwencjonalnym metodom produkcji czy też, inaczej rzecz ujmując: metodom, jakie znane były światu, zanim powstała enologia.
Jaka jest ich historia?
Ojczyzną win pomarańczowych jest Gruzja - kraj, który, jak żaden inny, zachował ciągłość tradycji winiarskiej i do dziś produkuje wina w taki sposób, jak tysiące lat temu. A więc w zakopywanych w ziemi amforach, tzw. kvevri, bez sztucznej kontroli temperatury, długo macerując skórki z moszczem, dzięki czemu do wina przedostają się substancje działające przeciwutleniająco i bakteriobójczo, co pozwala na minimalizację lub zupełne wyeliminowanie użycia siarki. Wprowadzenie na salony win pomarańczowych, które w Gruzji zresztą wcale się tak nie nazywają, zawdzięczamy winiarzom z włoskiego regionu Friuli, w szczególności zaś Joskowi Gravnerowi.
Pod koniec lat 70. ubiegłego wieku Josko Gravner w swojej rodzimej Gorycji, położonej na granicy ze Słowenią, był jednym z najbardziej nowoczesnych winiarzy. Za legendarnym Mariem Schiopetto wprowadził do włoskiego winiarstwa takie innowacje, jak kontrola temperatury, fermentacja w stali nierdzewnej, świadome powstrzymywanie fermentacji malolaktycznej... Był też jednym z twórców jakościowej rewolucji, która dała światu nowy styl win białych: szczupłych, świeżych, pełnych cytrusowej kwasowości - win, które stały się synonimem Friuli, lecz które były do siebie zastraszająco podobne i nijakie. Dlatego też Josko Gravner postanowił reaktywować winiarskie praktyki przodków. Inspirację znalazł właśnie w Gruzji. Podążyło za nim całe grono producentów po obu stronach granicy włosko-słoweńskiej: La Castellada, Radikon, Edi Kante, Vodopivec, Movia... Gros pomarańczowych win do dziś powstaje właśnie na terenach owego pogranicza. Kolejnymi wiodącymi regionami są Emilia-Romania i Sycylia, choć termin "wiodący" nie jest może najzręczniejszy: wina pomarańczowe pomimo rosnącej mody to nadal produkcja niszowa - również dlatego, że bardzo kosztowna.
Jak one powstają?
To istne slow wines, które wymagają ogromnych nakładów pracy, kosztownych narzędzi i które bardzo często wypuszczane są na rynek po 5-7 latach od daty produkcji; nie zapewniają więc winiarzom płynności finansowej. W tym sensie są przeciwieństwem vins gris, od których różnią się nie tylko płomiennym kolorem (bo wina pomarańczowe pomarańczowe są dosłownie), ale przede wszystkim powolnym sposobem winifikacji. Tak jak w przypadku win szarych winogrona tłoczone są od razu i sok fermentuje bez obecności skórek, co daje wino o bladym, przezroczystym kolorze, tak w przypadku win pomarańczowych moszcz długo maceruje się ze skórkami: od kilku tygodni do roku. Z ontologicznego punktu widzenia wina pomarańczowe to wina białe, bo powstają z białych winogron, jednak ich winifikacja przypomina winifikację win czerwonych. Skórki, macerując się z moszczem, przekazują winu barwniki, polifenole i taniny.
Jak one smakują?
Wina pomarańczowe mają nie tylko bardziej nasyconą barwę (która w zależności od czasu maceracji może się wahać od szafranowej przez bursztynową po iście ognistą), ale też znacznie poważniejszą budowę niż wina białe. Przeważnie fermentują i dojrzewają w amforach (dodatkowy, bardzo wysoki koszt!), którym zawdzięczają krystaliczną czystość smaku oraz kamienny chłód. Często pozostawiane na drożdżowym osadzie, zyskują kremową, tłustą i gładką teksturę. Jednocześnie taniny przydają im ostrych kantów i pewnej szorstkości w finiszu. Win pomarańczowych się nie filtruje ani nie klaruje, są więc naturalnie mętne, ich mętność nie powinna nas jednak zrażać, gdyż jest ona nośnikiem smaków i aromatów. Jako że wina te powstają przy pewnym udziale tlenu, roztaczają zapachy intensywniejsze i bardziej złożone niż większość win białych. Znajdziemy w nich pigwę, morelę, brzoskwinię, bergamotkę, skórkę pomarańczy, ale też mnóstwo ziół oraz orientalnych przypraw, a także zapach skórki od chleba, pszenicy, orzechów... Bukiety tych win są bardzo dojrzałe i słodkie, często pachną tropikiem, suszonymi owocami, mirabelkowym dżemem i konfiturą z pomarańczy, kandyzowanymi skórkami cytrusów... Tym większym zaskoczeniem bywają usta: bardzo wytrawne, przyprawowe, czasami wręcz rosołowe, o posągowej, monumentalnej budowie.
Dyskusja, czy długa maceracja na skórkach czyni wino bardziej ekspresyjnym i wierniej oddającym siedlisko czy wręcz odwrotnie - pozostaje nierozstrzygnięta. Wielu krytyków win pomarańczowych uważa, że delikatna oksydacja upodabnia te wina do siebie i przykrywa smak terroir; że to wina dobre dla poszukiwaczy dziwności i hipsterów, wina - ekscentryczne idee, których nie sposób pić. Nie podzielam tej opinii, gdyż wśród win pomarańczowych, jak wśród wszystkich innych, znalazłam zarówno wina wielkie, jak i słabe; znalazłam w nich też całą masę niuansów, które stanowczo je od siebie odróżniają. Cechą zaś, która je wszystkie łączy, jest soczystość win białych przy architekturze win czerwonych. To połączenie pozornych sprzeczności czyni z nich wyjątkowo elastycznego partnera potraw, za co pokochali je sommelierzy wielu pierwszorzędnych restauracji.
Z butelką pomarańczowego wina możemy przejść przez cały obiad: od ryby przez makaron po mięso. Spróbujcie zresztą sami, pomarańczu mamy w Polsce coraz więcej.
Gdzie je można kupić?
Krakowscy Naturaliści (ul. Nowa 0, naturalisci.pl) mają w swojej ofercie Munjebel Bianco 2012 od Franka Cornelissena (129 zł); Malvasię Il Mio 2012 od Camilla Donatiego (50 zł); Grauburgunder Graupert 2012 od Meinklanga (80 zł); Sancerre Auksinis Macération 2011 od Sebastiana Riffaulta (119 zł).
Wrocławskie Winotake (ul. Hubska 44-48; winotake.pl) ma w swoim portfolio pomarańczowe wina Radikona (113-130 zł).
Warszawskie Vini e Affini (vinieaffini.pl; wina do kupienia w Wine Corner przy ul. Biały Kamień 5, a także w Alewino na Mokotowskiej 48) sprowadza do Polski pomarańczowe wina La Castellady (159 zł), a także Breg Bianco 2004 od Joska Gravnera (279 zł).