Wiosenne porządki po włosku
Tessa Capponi-Borawska (Fot. Anna Bedyńska Rys. Justyna Hankus)
Tessa Capponi-Borawska
Skąd się wzieło tiramisu?
Podczas ostatniego pobytu we Florencji większość czasu poświęciłam na grzebanie w starych papierach, listach, notatkach i książkach. Czasami trzeba po prostu zrobić porządki. "Wśród szpargałów masy" nie znalazłam co prawda - jak w piosence Młynarskiego - mojego zeszytu z pierwszej klasy, ale za to parę teczek z mnóstwem kartek z ręcznie wypisanymi przepisami. Przez całe lata zbierały je moja ciotka i babcia.
Jeden przepis nazywam "pomarańczowym tiramisu", bo bardzo przypomina mi słynny dziś deser, którego my, Włosi, nie znaliśmy jeszcze parę dekad temu. W słowniku języka włoskiego Francesca Sabatiniego i Vittoria Colettiego po raz pierwszy słowo tiramisů znajdziemy dopiero w wydaniu z 1980 roku. Przepisu na ten deser nie ma w żadnej książce kucharskiej sprzed lat 60. ubiegłego wieku.
Legenda głosi że pierwowzorem tiramisu miał być deser zwany zuppa del duca, przygotowany na początku XVIII wieku przez sieneńskich kucharzy z okazji wizyty Wielkiego Księcia Toskanii Kosmy III Medyceusza. Włoski ekspert gastronomiczny Giuseppe Maffioli twierdzi, że tiramisu wymyślił kucharz Roberto Linguanotto z restauracji Le Beccherie w Treviso. Inni mówią z kolei, że właścicielka tej restauracji Ada Campeol. Tak czy owak, tiramisu zrobiło zawrotną światową karierę. 17 stycznia 2013 r. deser został nawet ogłoszony oficjalnym daniem VI Międzynarodowego Dnia Włoskiej Kuchni jako najbardziej znane ciasto we włoskiej tradycji oraz najbardziej rozpowszechnione w ciągu ostatnich trzydziestu lat.
Wariantów tego deseru jest mnóstwo. Nie ulega jednak wątpliwości, że sekretem każdego porządnego tiramisu są najlepszej jakości biszkopty savoiardi i bardzo dobre mascarpone. Raz próbowałam z gęstą śmietaną, ale nie wyszło jak trzeba.
Ja do mojego pomarańczowego tiramisu używam właśnie dobrych savoiardi, nie dodaję żółtek, a zamiast mascarpone biorę gęsty grecki jogurt, który znakomicie komponuje się z kwaskowatymi pomarańczami. A żeby trochę podnieść się na duchu, zamiast kawy, dodaję odrobinę likieru Grand Marnier.
A drugi przepis, który znalazłam? To pieróg z ciasta francuskiego z farszem z ricotty i zielonej pietruszki. Ciepłe kolacyjne danie z lat mojej młodości. Czasami robiło się małe pierożki zamiast jednego dużego. Można je było wtedy maczać w lekkim sosie pomidorowym. Po prostu pyszne!
Pomarańczowe tiramisu
Tiramisu all'arancio
(dla 6-8 osób)
Składniki
- 200 g podłużnych biszkoptów savoiardi
- 2 łyżki likieru Grand Marnier
- 500 ml jogurtu greckiego
- 1/2 szklanki cukru
- 1 szklanka soku z pomarańczy
- skórka otarta z 1 pomarańczy
- plasterki świeżej pomarańczy do dekoracji
Sposób przygotowania
Biszkopty układamy w jednej warstwie w prostokątnym szklanym naczyniu i skrapiamy likierem. Jogurt ubijamy z cukrem, dodajemy sok i skórkę z pomarańczy. Mieszamy i wylewamy na biszkopty. Przykrywamy naczynie przezroczystą folią i wstawiamy do lodówki. Przed podaniem deser dekorujemy plastrami pomarańczy.
Pieróg z ricottą i natką pietruszki
Calzone di ricotta e prezzemolo
(dla 6 osób)
Składniki
- 1 duży pęczek natki pietruszki
- 250 g ricotty
- 100 g startego parmezanu
- sól, pieprz
- 500 g ciasta francuskiego
- 1 żółtko
Sposób przygotowania
Natkę drobno siekamy, mieszamy z ricottą i parmezanem, doprawiamy solą i?pieprzem. Ciasto rozwałkowujemy, tak?aby powstał duży kwadrat. Na środku układamy farsz i składamy ciasto na pół, tworząc trójkąt. Dokładnie sklejamy brzegi, lekko zwilżając ciasto. Ostrożnie zsuwamy pieróg na blachę wyściełaną pergaminem i smarujemy go żółtkiem. Pieczemy około 40 minut w 220°C, aż?ciasto ładnie się zrumieni.