Walentynki od kuchni. Afrodyzjaki, czyli magia miłosna

Dr Zuzanna Grębecka
Kuchenna magia miłosna

Kuchenna magia miłosna (Fot. Shutterstock)

Sałata, ostrygi, żeń-szeń, imbir, czosnek, czekolada... lista pokarmów, które miałyby wzmagać pożądanie czy wręcz sprowadzać miłość, wydaje się nie mieć końca
1 z 6
Fot. Shutterstock
Fot. Shutterstock

Kuchenna magia miłosna: owoce morza

Jak świat światem ludzie doszukiwali się w różnorodnych warzywach, mięsach czy przyprawach właściwości rozbudzania zmysłów i wzmagania pożądania. Na pierwszy rzut oka zdawać się może, że wyborem owych dań nie kieruje żadna logika, że jest to wyraz desperacji zakochanych i niepewnych swej miłosnej sprawności, którzy rozpaczliwie poszukują pomocy. Współcześnie często wskazuje się, że wiele spośród afrodyzjaków ma rzeczywiście właściwości rozgrzewające, pobudzające lub rozluźniające, może zatem realnie wpłynąć na libido, na przykład poprzez większe ukrwienie stref erogennych czy zmniejszenie zahamowań psychicznych. Można zatem w magii miłosnej doszukiwać się pierwiastków medycyny czy psychiatrii. Jednak równie interesujące jest dostrzeżenie stojącej za nią logiki mistycznej, odwołującej się do symboliki potraw, wyrastającej z magicznej wizji świata.

Do niedawna naukowcy byli sceptyczni: by afrodyzjak zadziałał, mawiali, należy tylko mocno uwierzyć, że zadziała. Dziś nauka potwierdza erogenne działanie niektórych napojów bądź pokarmów.

2 z 6
Fot. Shutterstock
Fot. Shutterstock

Kuchenna magia miłosna i bogini Afrodyta

Sama nazwa afrodyzjak odsyła do greckiej bogini miłości Afrodyty, która zrodziła się z morskiej piany. Przy tym była to piana szczególna - powstała, gdy Zeus wrzucił do wody genitalia, które odciął swemu ojcu. Za afrodyzjak uważane jest w związku z tym to, co pochodzi z morza. Na przykład skorupiaki, ryby, ostrygi i perły. Kleopatra, chcąc uwieść Antoniusza, wzniosła toast napojem powstałym z pereł rozpuszczonych w soku z cytryny. Ale morskie pochodzenie ma jeszcze inne, obok skojarzenia z boginią miłości, znaczenie. Otóż miłość jest postrzegana jako stan, w którym przekracza się granice człowieczeństwa - szał miłosny bywa określany zwierzęcym pożądaniem, a wobec siły uczuć znikają te cechy, które uważane są za typowo ludzkie. Czyli rozsądek, zasady moralne, poczucie przyzwoitości. Zmysłowym uniesieniom sprzyja zatem to, co kojarzone jest ze światem zwierzęcym lub demonicznym, z pradawnym chaosem. Także to, co pochodzi spoza uporządkowanej i zagospodarowanej przez człowieka przestrzeni. Dlatego podniecającą moc mają mieć zarówno np. owoce morza, jak i jadło uznawane za egzotyczne - niegdyś w Europie za afrodyzjak uchodziły pomidory i ziemniaki. Podobnie jest z egzotycznymi przyprawami - mówi się nawet, że ludziom urodzonym w miejscach o chłodniejszym klimacie w ciepłych krajach wzrasta libido. Z podniecającą dzikością kojarzone były też pokarmy pochodzące z leśnych ostępów, jak grzyby czy miód, zbierany początkowo w leśnych barciach.

3 z 6
Fot. Shutterstock
Fot. Shutterstock

Kuchenna magia miłosna: dania rozgrzewające, jaja, mięso

Pożądanie wzmagają też substancje uważane za mediacyjne, a więc pozwalające przekroczyć granicę między światem ludzi a zaświatami, pomiędzy człowieczeństwem a zwierzęcością, między kulturą a naturą. Najpopularniejszą taką substancją jest alkohol - choć, jak wiemy, jego nadużycie może mieć opłakane skutki dla ars amandi. Mediacyjne i zaświatowe właściwości ma również ogień, który dodatkowo kojarzony jest z rozpalaniem zmysłów - w związku z tym moc pobudzania mają pokarmy rozgrzewające, o ostrym, palącym smaku - czosnek, cebula, chilli, imbir, pieprz, rozmaryn, kminek, jałowiec, tymianek, lawenda. Stąd za afrodyzjak uchodziła, między innymi u Arabów, prozaiczna na pozór jajecznica z cebulką. Z kolei metresa Ludwika XV pani du Barry starała się podtrzymać jego pożądanie, podając mu omlet z imbirem.
W dwóch ostatnich przykładach ostre pokarmy towarzyszą potrawom z jajek. Jako że płodność i seksualność wzmaga to, co kojarzy się z witalnością i siłami życiowymi, właśnie symbolika jajka jest tu bardzo na miejscu - zresztą same jajka, szczególnie kacze i przepiórcze, mają mieć moc wzbudzania pożądania. Za jeden z najsilniejszych afrodyzjaków uchodzi też krew - surowe czerwone mięso, wątróbka, krwiste befsztyki. Podobne działanie miała też krew ludzka dodana do pokarmów. Za najpotężniejszy napój miłosny w wielu kulturach uznaje się wino z kroplą krwi menstruacyjnej - kobieta, która poda taki napój ukochanemu, może być pewna jego uczuć. Ale seks kojarzony jest nie tylko z życiem i witalnością, należy też do sfery nieczystej, wiązanej z demonicznością i śmiercią - stąd zresztą tyle opowieści o kochankach z piekła rodem, jak inkuby i sukkuby, ze słynną Lilith na czele. Przez tę ambiwalentność czynnościom seksualnym sprzyjają też wydzieliny ludzkiego ciała - oprócz krwi menstruacyjnej także ślina, pot, sperma i łzy.

4 z 6
Fot. Shutterstock
Fot. Shutterstock

Kuchenna magia miłosna: kształty

Za afrodyzjaki uważa się pokarmy budzące skojarzenia ze sferą miłości zmysłowej i seksu. O niektórych była już mowa - palący smak przypraw ma przypominać płomienie uczuć. Ta sama zasada dotyczy przywoływanych na początku ostryg i pereł: pierwsze kojarzą się z kobiecymi genitaliami, drugie - z kroplą spermy. Dużo roślin uznawano za pobudzające ze względu na falliczny kształt - korzeń żeń-szenia, banany, marchew, korzeń pietruszki, szparagi. Podobne właściwości związane z wyglądem przypisywano też grzybom, zwłaszcza smardzom, a nawet sproszkowanym kłom słonia i rogom nosorożca. Słynna mandragora miała przypominać ludzkie ciało. Erotyczne kształty nadawano też nierzadko rytualnemu pieczywu, spożywanemu zwłaszcza podczas obrzędów związanych z płodnością - zazwyczaj było ono podłużne, falliczne bądź też nacięte u góry, by przypominało waginę. Jako afrodyzjak spożywano też jądra zwierząt, głównie baranie i bycze.

5 z 6
Fot. Shutterstock
Fot. Shutterstock

Miłość w kuchni: Magiczne mikstury

Magia miłosna to także jedna z najpopularniejszych sfer działania ludowych czarownic, szeptuch czy czarnoksiężników. Od wieków zakochani szukali u nich pomocy w zdobyciu uczuć obiektu swego pożądania. Służyć temu miały przede wszystkim specjalne magiczne substancje, które dodane do potraw lub spożyte w napoju miały wywołać niegasnącą miłość. To właśnie przytrafiło się Tristanowi i Izoldzie - przypadkowo wypili wspólnie wino przyrządzone przez służącą dziewczyny na noc poślubną. Napój magiczny, który miał zagwarantować szczęście małżeńskie, stał się przyczyną szalonej, grzesznej miłości. I choć przywołana tu opowieść to romans rycerski, to nie różni się wiele od ludowych wierzeń i podań o miłosnych czarach.
Poza specjalnymi miksturami, których składniki mają rozbudzić pożądanie, magicznym afrodyzjakiem może stać się właściwie każde picie i jedzenie, nad którym wypowie się odpowiednie zaklęcia. Na Słowiańszczyźnie określa się to mianem zaszeptania - od sposobu wypowiadania magicznych formuł: szeptem na jednym oddechu. Szczególnie podatne na zaszeptanie są te substancje, które same w sobie mają afrodyzjakalne właściwości - wówczas zaklęcie wzmacnia ich moc. Często wykorzystuje się tu alkohol, ale szał miłosny mogą sprowadzić także zaszeptane ziemniaki, kapusta czy schabowy.

6 z 6
Fot. Shutterstock
Fot. Shutterstock

Miłość w kuchni: Wino

Bardzo cenione w magii miłosnej jest wino. Stan po jego spożyciu kojarzy się z miłosnym oszołomieniem, co nierzadko podkreśla sama formuła magiczna, jak na przykład taka, popularna w Rosji: "Oby upił się miłością do mnie, tak jak upija się tym winem". Inna receptura, mająca rozpalić uczucie kobiety, nakazuje dodać do czerwonego wina kroplę krwi z palca lewej ręki i wyszeptać: "Niech nie je, nie śpi służebnica boża, a tylko myśli o słudze bożym w dzień-południe, w noc-północ, każdy czas, każdą sekundę. Niech wrząca krew wleje się w siedemdziesiąt żył i jedną żyłę, aby ukazywał się służebnicy bożej jej ślubny mąż, narzeczony w marzeniach-wyobrażeniach, i we śnie, i na jawie, i w szaleństwach, i w zdrowym rozsądku. Moje słowo mocne, zmieszane z czerwonym winem, skropione krwią". Z kolei nad kieliszkiem białego wina, trzymanym w lewej ręce, należy wypowiedzieć następujące, bardzo poetyckie, zaklęcie: "Na morzu-oceanie, na wyspie Bujanie stoi biały kamień Alatyr. Pod tym kamieniem bije źródło z żywą wodą. Poszedłem ja, sługa boży, kamień odrzuciłem, zaczerpnąłem czystej wody, napoiłem źródlaną wodą ptaka-łabędzia. Obrócił się ptak w piękną dziewicę-oblubienicę, a tę dziewicę zwali-wołali służebnicą bożą! Amen, amen, amen!". Mówiąc owe słowa, trzeba palcami prawej ręki trzykrotnie obwieść brzeg kieliszka zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Z punktu widzenia magii miłość traktowana jest jak choroba lub klątwa, a zatem można ją magicznie wywołać, ale i zdjąć, czemu służą tajemne rytuały związane często z obmywaniem ciała. Niechciane uczucie zostaje potraktowane jak brud, który należy z siebie zmyć.
Dzięki magicznym napojom można też zniszczyć cudze uczucia. Jedna z receptur nakazuje dodać do napoju mężczyzny ziemię ze śladu, jaki pozostawiła stopa jego kochanki - po wypiciu takiej mikstury jego stosunek do kobiety ochłodnie. Ten sposób często stosowany jest na współczesnej wschodniej Słowiańszczyźnie przez zdradzane żony - bo magia miłosna interesuje wszak nie tylko młode dziewczęta. Posiłkują się nią młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, nieszczęśliwie zakochani, porzucone żony i mężowie, a nawet krewni i przyjaciele chcący nieść pomoc cierpiącym miłosne męki.
W tym sensie magia miłosna jest całkowicie egalitarna, podobnie jak używanie większości afrodyzjaków. Przecież wiele z nich można kupić w zwykłym spożywczaku.