Miami kulinarnie
Floryda, czyli raj dla surferów. (Fot. visitfloridamediablog.com)
Miami - słońce, kilometry plaż, ocean, palmy i turyści
Miami położone na południowym czubku kontynentalnej Florydy w USA znają wszyscy. Słońce, kilometry plaż, ocean, palmy i turyści. Ten obrazek rozsławiony w latach 80. przez detektywów w białych spodniach i cichobiegach bez skarpetek z serialu "Miami Vice" kojarzy się z miastem do dziś: kolorowa architektura art déco, pensjonaty i hotele zbudowane na wzór "Titanica" i cały ten ociekający brokatem przyjemny kicz. Ale Miami nie zawsze tak wyglądało?
Noah Fecks
Miasto na bagnach
Przed nieco ponad stu laty teren, który dziś zajmuje, był pokryty bagniskami, z aligatorami i chmarami komarów. Zamieszkiwali go Indianie Miccosukee i Seminole. Dopiero na początku XX wieku na osuszonych moczarach wyrosły setki hoteli, a przy nich plaża usypana z piasku przywiezionego z wysp Bahama. Miami miało być nowym wakacyjnym rajem. W latach 20. i 30. ubiegłego wieku rozkwitło. To właśnie wtedy w Paryżu narodził się nurt architektury art déco, który w mieście słońca i palm szybko się odnalazł. Powstały budynki z fasadami w charakterystycznych dla tego stylu kolorach: turkus, brzoskwinia, purpura, słonecznik, ozdobione geometrycznymi wzorami, motywami zwierząt i roślin.
Wiele przykładów znajdziemy na słynnej ulicy Ocean Drive, np. Colony Hotel czy Carlyle Hotel, gdzie kręcono film "Klatka dla ptaków" z Robinem Williamsem, ale i tuziny innych, zyskujących na urodzie zwłaszcza nocą, gdy neonowe światła podkreślają ostre linie fasad, a muzyka sączy się leniwie z kafejek, łącząc się z szumem oceanu po drugiej stronie ulicy.
Po okresie rozkwitu Miami stało się celem podróży emerytów, budynki poszarzały, a młodzi turyści o nim zapomnieli. Dopiero w latach 80. odżyło. Nie tylko dzięki promocji serialu, ale też inwestycjom, bo boom kokainowy w Ameryce Łacińskiej sprowadził tu "biznesmenów", którzy lokowali pieniądze w luksusowych willach, apartamentach i drapaczach chmur. Dziś wiele, zwłaszcza w Downtown, stoi pustych.
Miami festiwalowo
Życie tętni na South Beach (SoBe), gdzie można poleżeć na plaży albo pospacerować, spotykając po drodze gwiazdy filmowe czy supermodelki - te zjeżdżają tu raz w roku na Mercedes Benz Miami Fashion Week Swim, by prezentować stroje bikini. Miami to także miasto festiwali: co roku w grudniu odbywa się tu Art Basel, podczas którego można oglądać sztukę z całego świata i interaktywne wystawy z muzyką graną przez didżejów i z jazzem w tle, a w marcu ULTRA - festiwal muzyki elektronicznej.
Kiedy większość stanów pokryta jest śniegiem, w lutym słoneczne Miami gości szefów kuchni, sommelierów, gwiazdy telewizyjne i tysiące smakoszy na największej w kraju kilkudniowej imprezie dla amatorów kulinariów: South Beach Wine and Food Festival. Jednym z wydarzeń jest Burger Bash z Rachael Ray jako hostessą - na plaży wyrastają namioty, gdzie dziesiątki szefów przygotowują swoją wersję hamburgera. W konkurencji biorą udział też ci najbardziej znani - od Emerila Lagassea przez Bobbyego Flaya do Guya Fieri. Goście mogą spróbować wszystkich wersji - co roku zużywa się tu prawie 100 000 funtów mięsa!
Mieszanka smaków
W kuchni otoczona wodami Floryda obficie korzysta z ryb i owoców morza. Świeże krewetki, homary, ośmiornice itd. są podstawą tutejszych dań. A ponieważ Miami to miasto wielonarodowe, wyraźnie widać to w lokalnych potrawach. Ogromny jest wpływ latynoski, szczególnie Kubańczyków, którzy sprowadzili tu tradycję jedzenia wołowiny i wieprzowiny, często gotowanych długo na wolnym ogniu w smakowitych sosach i przyprawach, jak kumin, cynamon, szafran, kolendra albo soki z cytrusów - w okolicach Miami jest mnóstwo farm uprawiających pomarańcze i grejpfruty, cytryny i limonki, ale też mango, ananasy, kokosy. Kubańczycy, którzy uciekali do Miami w dwóch falach - pierwszej, we wczesnych latach 60., i drugiej, w latach 80. (kiedy Castro zezwolił na opuszczenie Kuby wielu kryminalistom), są dziś integralną częścią miasta.
Dzielnica Little Havana jest pełna restauracji serwujących tradycyjne potrawy, np. ryż z czarną fasolą, pieczone prosię czy sandwicze Medianoche (czyli "północ"). Najlepsze zjecie w Cafe Versailles, przyglądając się Kubańczykom popalającym cygara przy partyjce domina w lokalnym parku. Nie tylko emigranci z Kuby wybrali na swój dom Miami - ogromna populacja argentyńska przywiozła ze sobą churrasco z sosem chimichurri i empanadas (rodzaj pierogów wypełnionych farszem ? ulubiony lunch w Miami). Peruwiańczycy podarowali miejscowej kuchni ceviche i tiradito (dania z surowych owoców morza, zalane marynatą z cytrusów). Dominikańczycy, Portorykańczycy, Chilijczycy, Gwatemalczycy - każdy naród coś przywiózł. Kolumbijskie frykasy zjecie np. w restauracji La Ventana, a w Bolivar mieszankę różnych potraw latynoskich.
Fot. Materiały prasowe
Ogromny wpływ haitański wzbogacił stoły Miami w potrawy z dyni, mięsa koziego i kreolskie przyprawy. Autentyczne dania tego typu serwuje np. restauracja Tap Tap. Jamajczycy do zestawu egzotycznych dań dodali przyprawy jerk i curry. W Miami można też zjeść po europejsku: restauracje włoskie, francuskie, hiszpańskie serwują swoje popisowe dania, od neapolitańskiej pizzy przez hiszpańskie gazpacho do foie gras; są nawet niemieckie kiełbaski (wstąpcie choćby do Tapas y Tintos przy pięknej Espanola Way, Hoffbräu na Lincoln Road czy do La Gloutonnerie na Washington Avenue). Sunny Isles - dzielnicę na północ od North Miami Beach - praktycznie przejęli Rosjanie. Żydzi, którzy w latach 60. stanowili ponad połowę mieszkańców South Beach, zapewnili Miami wspaniałe delikatesy, gdzie można kupić kanapki, kiszonki i bajgle. Najciekawsza pod tym względem jest dzielnica Surfside z legendarnymi Joshs Deli.
Café Cubano
Nie byłoby Miami bez café Cubano - gęstszej, słodszej i gorętszej wersji espresso. Café Cubano to styl życia, esencja czerpania przyjemności z chwili. Można ją kupić na każdym rogu w małych ventanillas - okienkach. Do napoju używa się najciemniejszych odmian kawy z Włoch lub Ameryki Łacińskiej, odkąd prawdziwa kawa z Kuby jest niedostępna z powodu embarga. Przygotowuje się ją w maszynie do espresso, z dodatkiem demerary - brązowego, mniej przetworzonego, gruboziarnistego cukru z trzciny o smaku melasy. Napój jest gęsty i słodki.
Fot. Shutterstock/AR Pictures
Rodzajów café Cubano jest kilka. Café Con Leche to kawa z mlekiem plus espresso i dużo gorącego mleka (25:75). Gdy w Miami zapytają cię: - Ile chcesz cukru, odpowiedz: - Dos Azucar. Cortadito - podobnie jak cortadoi w innych krajach, to shot kawy zaparzonej z cukrem i gorącym mlekiem (50:50). Colada to bardzo skoncentrowany, zwykle podwójny shot espresso podany w styropianowym kubeczku. Taka dawka kofeiny dla niewprawionych jest bliska śmiertelnej, więc do kawy podaje się miniaturowe naparstki - do podziału z przyjaciółmi.
Fot. Materiały prasowe
Przepis na medianoche
Medianoche (Północ)
Składniki:
- 1 bagietka w stylu kubańskim (mniej chrupiąca i słodkawa; można zastąpić ją bułką maślaną)
- masło
- żółta musztarda
- 10 plasterków pieczonej wołowiny
- 10 plasterków szynki
- 10 plasterków szwajcarskiego sera
- 10-20 plasterków ogórków z zalewy
- octowej z cukrem i kurkumą
Sposób przygotowania:
Przekrawamy bagietkę wzdłuż na pół. Smarujemy obie połówki masłem i sporą ilością musztardy. Układamy resztę składników i składamy kanapkę. Jeśli nie mamy specjalnej praski do kanapek, smarujemy patelnię masłem, rozgrzewamy i kładziemy na niej kanapkę. Przykrywamy folią aluminiową posmarowaną masłem i przyciskamy ciężką patelnią lub cegłą zawiniętą w natłuszczoną masłem folię. Medianoche jest gotowe, kiedy roztopi się ser. Kroimy je na cztery części.