Kuchnia gruzińska. Z wizytą w Batumi: chałwa, baklawa, chaczapuri i aczmy
Batumi (Fot. Shutterstock.com)
Sentymenty i kontrasty
Batumi, ech Batumi - trudno się oprzeć wrażeniu, że Filipinki, lansując w 1964 roku swój przebój, raz na zawsze określiły nasz obraz tego miasta: cykady i pola herbaty. Pozostając pod jego wpływem, nawet 50 lat później patrzymy na ten czarnomorski kurort przez pryzmat mitu - choć robi się tu wiele, by sentymentalnemu obliczu miasta domalować nowoczesne rysy.
Efekt tych zabiegów jest imponujący. Brukowane uliczki tutejszej starówki pamiętają czasy braci Nobel i rodziny Rothschildów, którzy budując swoje naftowe fortuny, właśnie z batumskiego portu wysyłali w świat transportowane z Baku "czarne złoto". Oddany do użytku w 1900 roku naftociąg przyczynił się wydatnie do rozkwitu miasta, czyniąc je jednym z najważniejszych portów naftowych ówczesnej Rosji. To z tego okresu pozostało na Starym Mieście wiele secesyjnych kamienic, przemieszanych dziś z socrealistycznymi budowlami i blokami, których lokatorzy na trzepakach wieszają pranie, uprawiają zaimprowizowane pod oknami ogródki i hodują kury.
Fot. Shutterstock.com
Ten lokalny koloryt znika jednak z centrum, wymiatany przez władze miasta szykujące przestrzeń pod nowe inwestycje mające upodobnić Batumi do miast Zachodu. Budynki i całe place są remontowane, czasami wręcz wyburzane, by mogły powstać przestrzenie zupełnie nowej jakości - jak elegancki Plac Europy, z królującą nad nim Medeą trzymającą w dłoni złote runo, symbol dawnej Kolchidy (monument powstał w 2007 roku i pochłonął aż milion lari), czy Piazza zaprojektowany przez Ważę Oberladze i ozdobiony przez estońską artystkę Dolores Hoffman - kolejne miejsce perfekcyjnie przygotowane z myślą o turystach.
Subtropiki, palmy, blackjack
Na nabrzeżu jak grzyby po deszczu wyrastają drapacze chmur i nowoczesne hotele. Trudno się dziwić, Batumi to dziś najdynamiczniej rozwijające się miasto Gruzji - liczne dotacje po 2010 roku sprawiają, że kurort zaskakuje co sezon nowymi inwestycjami. Eleganckie deptaki i parki zapełniają śmiałe projekty i instalacje zagranicznych architektów. Przy bulwarze powstał tzw. Park Cudów: z ogromną karuzelą, Wieżą Gruzińskiego Alfabetu i Wieżą Czaczy, 25-metrową fontanną, z której dzięki specjalnym dozownikom można popróbować za darmo gruzińskiego samogonu (w sezonie codziennie, poza nim raz w tygodniu).
Ciągnący się wzdłuż kamienistej plaży bulwar, idealny na poranny jogging, spacer lub rowerową przejażdżkę (rower można wypożyczyć w systemie Batumvelo), latem jest także głównym szlakiem imprezowym, gdzie wieczorami otwiera się mnóstwo miejsc z jedzeniem, alkoholem i muzyką serwowaną przez didżejów. Poza sezonem rozrywkę zapewniają najlepsze batumskie hotele, np. Radisson Blu ze swoim Clouds Bar & Restaurant na 19. piętrze, knajpki na Starym Mieście i kasyna - liczniejsze tu chyba nawet od świątyń. Władze Adżarii (autonomicznej republiki w Gruzji) zapraszają do Batumi zarówno wielkie hazardowe biznesy, jak i miłośników pokera, blackjacka czy ruletki, planując zrobić z tego typu turystyki jedno z głównych źródeł dochodu.
Mozaikę kontrastów dopełnia przyroda: z jednej strony morze i plaża, a z drugiej ośnieżone górskie szczyty. Słoneczne Batumi znane jest także z deszczu, a tropikalne palmy, bambusy i eukaliptusy rosną tu obok sosnowych i jodłowych lasów.
Chaczapuri po adżarsku
Na stołach batumskich restauracji kontrastów ciąg dalszy: owoce morza i delikatne wino mogą tu towarzyszyć prostym potrawom z sera zalanego przypalonym masłem i mocnej wódce. A ta - jak wiemy - leje się tu nawet z fontanny? Po wieczorze spędzonym na degustacji miejscowych trunków Gruzini polecają niezawodny zestaw ratunkowy: wodę Borjomi, chinkali i kieliszek czaczy.
Szukanie najlepszych chinkali w mieście warto rozpocząć na starówce. Nie będzie to łatwe, biorąc pod uwagę spory wybór niezłych knajp serwujących te tradycyjne przysmaki - i to czasem 24 godziny na dobę! W ścisłej czołówce znajdzie się pewnie restauracja Shemoikhede, gdzie przez pancerną szybę można podejrzeć panie w stylowych fartuchach i czepkach energicznie mieszające w ogromnych garach, w których mieści się nawet 200 pierogów - w końcu niemałych.
Nad ranem, wracając z nocnej wyprawy, na chinkali warto wstąpić do El Depo przy ulicy Gorgiladze. Od innych pierogów chinkali różnią się nie tylko wielkością i kształtem - przypominają mieszek - ale też farszem komponowanym z kilku gatunków mięsa: optymalnie trzech (połowę farszu powinna stanowić wołowina, po jednej czwartej baranina i wieprzowina), a co najmniej dwóch. W trakcie gotowania w środku pierożka tworzy się pyszny rosół. By nie wylądował na naszych kolanach, warto wiedzieć, jak chinkali jeść.
Chaczapuri - czyli placek (dosłownie: chleb) z serem podpuszczkowym - to w Adżarii zupełnie inna historia: w tym regionie spotkamy najbardziej wyróżniającą się lokalną wariację tej sztandarowej gruzińskiej potrawy.
Chaczapuri po adżarsku ma nietypowy kształt: łódeczki, jak chcą jedni, tłumacząc, że tak wyraża się bliski związek regionu z morzem, lub oka - według innych. Skojarzenie z okiem potęguje dodatkowo - wyglądające niczym potęguje dodatkowo - wyglądające niczym źrenica - żółtko wbite w środek placka. Smaczne chaczapuri zjemy w Batumi np. w restauracji Kiziki (przy Melikishvili 24) lub Sazandari (Gorgiladze 78).
Rachatłukum z Adżarii
Batumska starówka ma jeszcze jedną niespodziankę dla turystów ciekawych jej zakamarków. Adżaria uzyskała status republiki autonomicznej ze względu na odrębność etniczną sporej grupy jej mieszkańców - Adżarów. To Gruzini, którzy zachowali gruziński język, kulturę i obyczaje, ale w przeciwieństwie do swoich rodaków z innych regionów kraju - zdeklarowanych chrześcijan - wyznają islam, przyniesiony na te ziemie przez Turków osmańskich w XVII wieku.
Dziś jest ich coraz mniej (przechodzą licznie na chrześcijaństwo), a znaki ich obecności nikną także w przestrzeni miejskiej. I choć jedyny meczet w mieście zazwyczaj świeci pustkami, w poszukiwaniu orientalnych akcentów nie jesteśmy w Batumi bez szans: wciąż można usiąść przy stoliku jednego z małych lokali rozsianych w pobliżu świątyni, zamówić herbatę z listkiem mięty lub kawę po turecku, skusić się na kebab czy szklankę ajranu, spróbować najprawdziwszej chałwy, baklawy i rachatłukum.
Od mugila do sinori
Kuchnia gruzińska jest bardzo różnorodna. Wpływ na to ma nie tylko fakt, że poszczególne regiony kraju - często przez wieki odseparowane od siebie - mają swoje specjały i własne wersje ogólnie znanych potraw, ale także to, że gruzińskie gospodynie wkładają w ich przygotowanie tyle własnej inwencji i serca, że dania różnią się między sobą nawet w sąsiednich gospodarstwach.
Na gruzińskim stole także proste rzeczy mogą zaskoczyć, choć są komponowane z dobrze znanych składników - charakterystycznych dla Wschodu bakłażanów, granatów, winogron, fasoli, kolendry, estragonu. Jada się tu dużo serów owczych i krowich oraz innych przetworów mlecznych, jak choćby jogurt maconi. Wszechobecne są orzechy włoskie: trudno właściwie o potrawę, która obchodzi się bez nich.W miastach Adżarii warto skosztować świeżych czarnomorskich ryb - flądry, makreli, barweny, jesiotra czy mugila (podanego w sosie z tkemali czy orzechowym).
Do lokalnych specjałów należy również borano - pożywna (i kaloryczna) potrawa z miejscowego sera, którego drobne, poszarpane włókna zalewane są roztopionym lub wręcz przypalonym masłem. Inne typowo adżarskie danie to sinori - cienkie płaty ciasta połączone z tutejszym serem wiejskim i także zalane masłem. Bardzo popularnym w regionie - przez wzgląd na zaszłości historyczne - zakończeniem posiłku są kawa po turecku i baklawa.
Smakosze - oprócz chinkali, chaczapuri czy aczmy (odmiany chaczapuri) - po- winni spróbować też innych tradycyjnych potraw: mczadi (placków kukurydzianych) czy łobio (dań z fasoli, często przygotowywanych i serwowanych w glinianych naczyniach).
Restauracja Old Boulevard (przy Ninoszwili 32a) podaje nie tylko dania kuchni gruzińskiej, ale i europejskiej, przy muzyce na żywo. Na kawę, herbatę i coś słodkiego, również w godzinach przedpołudniowych, można się wybrać do kafejek Priviet i z Batuma lub Café Gardens (kawiarnia i księgarnia w jednym) - obie znajdują się na Starym Mieście.
Piknik w 9 klimatach
Jeśli kogoś przytłoczy wielkomiejski zgiełk, może odwiedzić słynny Batumski Ogród Botaniczny - to jedna z najbardziej znanych atrakcji Adżarii, a w dodatku doskonałe miejsce na piknik!
W ogrodzie założonym na przełomie XIX i XX wieku przez rosyjskiego botanika Andrieja Krasnowa, gdzie rosną rośliny z 9 różnych stref klimatycznych i krajobrazowych, łatwo znaleźć miejsce, by rozłożyć się z piknikowym koszem.
Po wiktuały najlepiej wybrać się na batumski bazar (obok dworca kolejowego) - można kupić tam wszystko: od orzechów, warzyw i owoców (granaty, hurmy, pomidory, oberżyny) przez słodycze (tklapi i czurczcheły wszelkiego gatunku) po sery (suługuni!), miody, pieczywo, przyprawy (także lokalne mieszanki), zioła i tytoń oraz napoje nisko- i wysokoprocentowe produkowane przez samych sprzedawców: o rozmaitej mocy, smaku i jakości. Ostrożnie z degustacją - aby wyjść o własnych siłach!
Przy tak dobrym zaopatrzeniu piknikowego koszyka wycieczka do ogrodu botanicznego może przeciągnąć się na cały dzień - główna, najciekawsza widokowo trasa obliczona została na minimum 2 godziny spaceru, a plaże Zielonego Przylądka, z których można korzystać, zwiedzając ogród, należą do najlepszych w okolicy!
Enoturystyka po gruzińsku
Za miasto warto się wybrać jeszcze w innym celu: na wino. W Adżarii zarejestrowano ponad 80 lokalnych odmian winorośli, uprawia się ich około 50, a najbardziej znane adżarskie wina produkuje się w mikroregionie Keda. Tutejsze białe winogrona - tsolikauri - uważane są za jedne z najstarszych na świecie i są podstawą gruzińskich win stołowych, a także naturalnych półsłodkich.
Soczyste czchaweri dają wysokiej jakości wina czerwone. W batumskich knajpkach można wypić wiele lokalnych odmian wina, ale nie da się tego porównać z degustacją w małej rodzinnej winnicy położonej naprawdę wysoko na górskich stokach mikroregionu Keda. Od 2011 roku funkcjonuje też Adżarski Dom Wina, mieszczący się w okręgu Chewalczaurii (20 km od Batumi - dojazd marszrutką, czyli mikrobusem) kompleks służący popularyzacji lokalnej tradycji winiarskiej. Degustację wina, pędzonej na miejscu czaczy i tradycyjnych dań można połączyć tam ze zwiedzaniem winnicy i winiarni. Na miejscu do kupienia także jej specjalność: czerwone wino Porto Franco, szczepu czchaweri.
Herbaciane pola Batumi
Znane między innymi z przeboju Filipinek, to już w Gruzji, niestety, przeszłość. Wielkie plantacje herbaty Gruzińskiej Spółki Herbacianej, czyli najdalej na północ położone uprawy na świecie - dawno już zarosły trawą. Po upadku ZSSR produkcja na wielką skalę przestała być opłacalna.
Wciąż jednak da się znaleźć manufaktury, które produkują niewielkie ilości nie najgorszych gatunkowo liści na rynek lokalny i na eksport. Można w nich zwiedzać hale produkcyjne, a przy odrobinie szczęścia - uciąć sobie pogawędkę z kimś, kto pamięta czasy, gdy przemysł herbaciany dawał pracę większości mieszkańców regionu i napawał ich prawdziwą dumą. Przykładem wciąż funkcjonującej fabryki, którą można zwiedzać, jest przedsiębiorstwo we wsi Kvirike (rejon Kobuleti) produkujące herbatę Petra.
Supra - o zachowaniu się przy stole
Legendarna gruzińska uczta to dużo więcej niż sposób na zaspokojenie głodu, towarzyskie spotkanie czy element malowniczego folkloru. Supra jest dla Gruzinów elementem stylu życia i wciąż naprawdę poważną sprawą: przyjemnością, ale i obowiązkiem. Rządzi się własnymi prawami i z szacunku dla gospodarzy warto paru zasad przestrzegać. Suprze przewodzi tamada, czyli "głowa stołu" - wybrany spośród ucztujących powszechnie szanowany człowiek obdarzony zdolnościami krasomówczymi. To on pilnuje tu porządku. Jak mu nie podpaść?
1. Nie wypada wprowadzać zamętu: zmieniać miejsc przy stole, wychodzić, zachowywać się zbyt głośno.
2. Nie można przerywać toastu ani nawet szeptać, gdy jest wygłaszany; koniecznie trzeba odłożyć smartfony i tablety.
3. Nietaktem jest picie alkoholu między toastami.
4. Dobrze jest odwdzięczyć się toastem, gdy został wygłoszony z dedykacją dla nas, lub podziękować toastem gospodarzom za gościnność - oczywiście, gdy tamada na to zezwoli. Jeśli nie wszyscy w towarzystwie mówią po angielsku czy rosyjsku, możemy spróbować wygłosić prosty toast po gruzińsku, np. Gaumardżos Kartvel Megobrebs (Za najdroższych gruzińskich przyjaciół).
Smaki Gruzji - nie przegap!
Orzechy włoskie, po gruzińsku nigozi. Są dodawane do większości potraw. Olejem z orzechów włoskich skrapia się sacywi - dania mięsne duszone w sosie? orzechowym.
W połączeniu z alkoholem orzechy są wykorzystywane w celach leczniczych, a te nie do końca dojrzałe marynuje się albo używa do konfitur.
Hurma, czyli khurma, to owoc persymony. Jej odmianę kaukaską zostawia się tu na drzewach nawet do wczesnej zimy, a gdy owoce sfermentują, jada się je na surowo, dodaje do potraw, suszy lub przerabia na koncentraty i napoje alkoholowe.
Ze wschodniej odmiany hurmy robi się dżemy, konfitury, marmolady; bywa dodatkiem do wypieków.
Granaty - te słodkie są zazwyczaj zjadane na surowo, z kwaskowatych (często dzikich) powstają sosy, syropy i przyprawy. Przysmakiem Gruzji jest ryba faszerowana pestkami granatu i orzechami.
Ałycza, czyli śliwowiśnia (tkemali)- przygotowuje się z niej zdrowe słodycze - tklapi, czyli słodko-kwaśny suszony placek z musu owocowego. W sosie ze śliwowiśni dusi się baraninę na czakapuli - potrawę serwowaną na Giorgobę, święto patrona Gruzji - św. Jerzego.
Czurczcheły - ręcznie robione słodycze z masy winogronowej
(gotowany sok z winogron i mąka pszenna) oraz orzechów nanizanych na spożywczą nitkę i odpowiednio zasuszonych (ten proces może trwać nawet kilka miesięcy). Do deseru dodaje się często także inne bakalie: migdały, suszone owoce, rodzynki, pestki dyni itd.
Suługuni jest najbardziej znanym gruzińskim serem solankowym o twardej konsystencji i ostrym smaku. Dojrzewa bez formy, a po osiągnięciu dojrzałości jest krojony, topiony i dopiero formowany w gomółki lub warkocze. Stanowi podstawę wielu gruzińskich dań,
w tym chaczapuri. Może być suszony, smażony, wędzony i zapiekany.
Gruziński savoir-vivre
Jak jeść chinkali?
Używając rąk, nie sztućców (często obok dania gość dostaje miseczkę z wodą z cytryną do płukania palców). Chwytamy chinkali za końcówkę sakiewki (tchipi), odwracamy, podnosimy do ust i po nadgryzieniu wysączamy ze środka rosół tak, aby nie rozlać go na talerz, stół albo ubranie. Tchipi nie powinno się zjadać, ale smakosze często nie mogą się oprzeć. Do chinkali pije się piwo lub gruzińską wódkę (czaczę), nie wino. Dobra rada: zamawiając chinkali, pamiętajmy, że są większe niż polskie pierogi, a zostawienie ich na talerzu może sprawić przykrość gospodarzom.
Jak jeść chaczapuri?
Gruzini podają sztućce, zwłaszcza turystom, ale warto też chaczapuri spróbować zjeść rękami. Widelca można użyć najwyżej do wymieszania tego, co jest w środku, czyli masy serowej z żółtkiem i masłem. Placek jemy, zaczynając od rogów, odrywając po kawałku i maczając w nadzieniu. Chaczapuri jada się zwykle w ciągu dnia - rano albo na obiad, nie podaje się więc do niego alkoholu, za to możemy skosztować herbaty, najlepiej tej z lokalnych upraw, albo gruzińskiej lemoniady o smaku estragonu. Trudno o coś bardziej zielonego w szklance.